Hej, napad chodził za mną już kilka dni. Akurat dzisiaj chłopak bardzo namawiał mnie na shake'a z KFC, a ja stanowczo mu odmawiałam, jednak po jakimś czasie się zgodziłam się. Obiecałam sobie - tylko jednego, wypiłam prawie 2! Masakra, myślałam, że mi brzuch pęknie, porażka jakaś. Kończę HSGD i zaczynam z grubej rury. Jem jak jest konieczność, czyli jak rodzice patrzą. Czym mniej kalorii jem, tym szybciej chudnę - moje nowe motto :). Chociaż jest coś dobrego w tej całej historii - ruszyłam moje grube dupsko z domu i przeszłam prawie 6000 kroków, to już coś. Bilansu dzisiaj nie podam, sama nie chcę wiedzieć jaki jest, ale 1500 na pewno nie przekroczył.
Napad zawsze się w końcu zdarza. Masz dobry plan ale jedz tyle, żeby nie dostać szybko następnego napadu.
OdpowiedzUsuńPostaram się :)
UsuńWłaśnie, ustal sobie limit na którym narazie jesteś w stanie wytrzymać a potem stopniowo schodz coraz niżej :) ale koniec końców musisz nauczyć się walczyć z pokusami bo to klucz do sukcesu 💜
OdpowiedzUsuńOkej :) Dzięki za radę <3
UsuńChciałabym głodówkę, ale nie mieszkam sama, tylko z rodzicami.
OdpowiedzUsuńOj tam, każdemu się zdarza. Ja też czasem myślę czy nie rzucić tego i napchać się jakimiś słodyczami 😂
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, trzymam kciuki 💞
Dziękuję <3
UsuńNapady są straszne. U mnie najgorzej po jakichś imprezach rodzinnych, bo mam ochotę wrócić do domu i zjeść jeszcze więcej...
OdpowiedzUsuńA może chciałabyś wspólnie Ultimate Skinny Girl Diet?
~Mirabelle
https://okruszkiwposcieli.wordpress.com/